Ktoś truje jabłonie w przygranicznych sadach. Truciciele poruszają się zgodnie z mapą, dlatego wojsko podejrzewa sabotaż, będący zagrożeniem dla całego kraju, i wysyła do miasteczka, które jest następne na liście, grupę żołnierzy z misją znalezienia sprawców. Dla niepoznaki mają udawać aktorską trupę, szykującą przedstawienie na wrześniowe Święto Jabłek. Znajdują zakwaterowanie w chacie pod lasem, w której mieszka pięć sióstr czarownic. Dla dobra sprawy, na prośbę dowódcy, dziewczęta udają przed żołnierzami gospodynie prowadzące schronisko. Jeden z żołnierzy ma przy sobie książkę, która bez przerwy opowiada historie, bez względu na to, czy ktoś do niej zagląda czy nie. Ten, kto ją otwiera, za każdym razem trafia na nową przygodę i staje się jej narratorem. Tak zaczyna się wakacyjna powieść, którą dedykuję molom książkowym i wszystkim tym, którzy muszą udawać, że są kimś innym. Kiedy uciekasz.

– Nic – odpowiadam i siadam na pustym krześle. Stawiam przed sobą talerzyk, kładę na nim widelec, palcem zsuwam truskawki. Chłopak w słomkowym kapeluszu podejmuje przerwaną wcześniej opowieść, znów podnoszą się głosy, śmiech, dorzucane słowa; korale uderzają o porcelanę, kiedy ktoś pochyli się za nisko. „Gdzie jesteś?”, powtarzam w myślach i rozglądam się po tym świecie, w którym nie ma nic oprócz drewnianego stołu, przejrzystych żarówek i gwiazd pozszywanych w konstelacje. „Gdzie jesteś?”
W ciasnym przedziale, albo na dworcu, zanim wsiądziemy do pociągu, w łóżku przy zakrzywionej lampce, w parku pod drzewem; na pustej plaży, albo na dnie drewnianej łódki, która kołysze się w przystani; w szpitalnej poczekalni, na korytarzu podczas szkolnej przerwy, na przystanku, kiedy jedynym źródłem światła jest migocąca latarnia: gdziekolwiek pochylamy się nad książką, świat, który nas otacza, przestaje istnieć. Uczymy się wszystkiego od nowa, imion, krain, słów. Historie są czasem tak odległe od naszej codzienności! Idziemy przez nie jak przez kolejne stacje wielkiej podróży, jaką jest życie. Mijają dni i noce, zmieniają się pory roku, po dzieciństwie przychodzi młodość, która rozpływa się później w babim lecie, a jednak niektóre chwile nad książką zostają z nami na zawsze. Cień koniczyny zamiast zakładki, zapach rumowego ciasta, nawoływanie mew, krople deszczu na papierze, nagły przeciąg przewracający stronice: zapamiętujemy je tak dobrze, jak przeczytane słowa, które chcemy znów usłyszeć, jak wyczytane miejsca, do których pragniemy wrócić. Czy istnieje większa tęsknota?
Książka, którą Aleksander nosi w płóciennej torbie, przewieszonej przez ramię, ma zieloną okładkę ze złoconą obręczą, a pierwszą stronę zdobi portret czarnego kota. Katarzyna otwiera ją po kryjomu, nie wiedząc, że w ten sposób rozpocznie się jedna z najdziwniejszych przygód w jej życiu. Seria pozornie przypadkowych zdarzeń ma pomóc rozwikłać niezwykle zaplątaną sprawę: ale czy wiemy czyją, skoro nikt nie jest tym, za kogo się podaje?
Kiedy uciekasz, nowy rozdział pojawia się w każdy piątek. Ostatni rozdział: 13 września.
Tutaj można posłuchać ścieżki dźwiękowej, która towarzyszyła mi przy pisaniu kolejnych rozdziałów.